Felieton z cyklu „O technologii i nie tylko”: O terminalu słów kilka – Telekabel 12.2015

160104_felieton-3-telekabelPogoń za prędkościami prędzej czy później kończy się na terminalu abonenckim. Elemencie sieci, na który relatywnie najmniejszą uwagę zwracamy, a który jest jednym z najbardziej kosztotwórczych elementów sieci.

Terminal abonencki jest tym urządzeniem, na którym możemy dokonać różnicowania usług. Każdy może zaoferować dostęp do Internetu z dużą szybkością. Ale co ma z tego abonent, jeżeli jego dostęp jest limitowany na styku terminal-urządzenie abonenckie? Wyobraźmy sobie usługę dostępu do Internetu powyżej 100 Mb/s terminowaną na urządzeniu wyposażonym w WiFi 2,4 GHz. Co „widzi” abonent? 54 Mb/s jak ma szczęście. Zwykle sporo mniej z dużymi wahaniami. Jakie jest jego „user experience”? Słabiutkie i nie pomoże tłumaczenie, że przecież operator dostarcza wymaganą usługę i można to sprawdzić podłączając się przez kabel Ethernet do modemu. Udowodnić swoją rację można, ale czy o to chodzi? Na tak silnie konkurencyjnym rynku jaki mamy abonent ma wybór. I wybierze tego, kto dostarczy mu usługę wysokiej jakości dostępnej w najdogodniejszy dla niego sposób. Użycie zaawansowanego terminala może być oczekiwaną „killer app” decydującą o wyborze danej usługi.

Wielu operatorów podchodzi do terminala abonenckiego jako do zła koniecznego, na które należy wydać jak najmniej i mieć z nim jak najmniej kłopotów. Stąd wciąż popularne zwykłe modemy kablowe z 1 portem Ethernet. Operator odpowiada za dostarczenie usługi do poziomu tegoż właśnie portu, a dalej niech abonent radzi sobie sam. Są tacy co sobie poradzą, ale większość poszuka pomocy gdzie indziej. U innego operatora na przykład, który dostarczy usługę na zaawansowanym terminalu otoczonym fachowym wsparciem technicznym. Tak, tak, wsparciem technicznym. Operator był i pozostanie pierwszym punktem kontaktu dla abonenta. I temu abonentowi warto pomóc aby finalnie był zadowolony i jego „user experience” było jak największe.

A dlaczego trzeba pomóc? Spójrzmy na własne doświadczenia z własnych domów. Ile urządzeń łączy się z Internetem w domu? Ja u siebie naliczyłem 9, a zapewne nie jestem przodownikiem w zakresie nowoczesnych gadżetów. 9 urządzeń, które w skrajnym przypadku wszystkie łączą się z Internetem w tym samym czasie. 7 z nich po WiFi. I cały ten ruch musi być przeniesiony i zarządzany przez terminal abonencki. Tu naprawdę nie wystarczy prosty modem za 30$. Spójrzmy dalej o czym mówią futuryści – nadchodzi era IoT – Internet of Things. Czyli z Internetem będzie się łączyć lodówka, żelazko, zegarek czy … buty. Ilość urządzeń wzrośnie o rząd wielkości. Przeniesienie tego ruchu to bardzo duże wyzwanie dla urządzeń brzegowych. A jeszcze większe dla użytkowników aby je ze sobą skomunikować. Warto więc poświęcić im nieco więcej uwagi, aby użytkownikowi ułatwić życie, jednocześnie oferując pomoc techniczną w zarządzaniu siecią domową. Może to i podniesie koszty, ale zdecydowanie pozwoli się wyróżnić na tle konkurentów.

A co za 5 lat? Multigigabitowe prędkości będą wymagać kolejnej wersji WiFi, interfejsów 10G Ethernet i … pewnie jeszcze nie wiemy czego. Całość musi być łatwo konfigurowana oraz łatwo zarządzana aby z jednej strony zejść pod strzechy i być dostępną dla użytkownika z drugiej aby ograniczyć koszty wsparcia technicznego. To oczywiście górnolotne hasła, ale warto na te aspekty zwracać uwagę. Trochę więcej analizy, trochę bardziej kłopotliwe porównanie, ale w dłuższym okresie czasu spora grupa zadowolonych abonentów z radością płacących comiesięczne rachunki. Czego wszystkim życzę .

 

Marcin Ułasik, ‎Product Development Director w VECTOR

Inni przeczytali także: